Minął dokładnie tydzień jak nie ma z nami mojego psiaka..
Wciąż jednak nie ma dnia,nie ma godziny,żebym nie myślała o nim,żebym w myślach go nie wspominała.Moja pierwsza myśl rano po przebudzeniu to ..rozczarowanie,smutek,że nie przywita mnie jego radosne poszczekiwanie,merdanie ogonem.Tyle radości to psisko mi dawało :((
Doszłam do wniosku,że muszę wpaść w wir zajęć domowych ,żeby nie myśleć intensywnie o nim , bo kończy się to tylko za każdym razem płaczem...
Tak więc zabrałam się z rozmachu dalszym ozdabianiem decoupage.
I są to nadal butelki...
Tym razem w wyborze serwetek kierowałam się tym,że po prostu chciałam daną serwetkę wykorzystać,bo mi się podobała ;)
Tak więc powstała makowa butelka,a potem..
..taka z naklejonym motywem na całej dolnej powierzchni butelki.
***
A teraz zmiana tematu na ..."prosto z pieca "
Jakiś czas temu dostałam od ciotki przepis na chleb i została na dodatek zaopatrzona w
zakwas (zdjęcie z netu )
Chodził ten chlebek za mną od tygodnia,ale po tym ja zaopatrzyłam się w potrzebne mąki itp. wczoraj właśnie przystąpiłam do zarabiani,wyrabiania i pieczenia chlebka ;)
No i mamy oto trzy nie za duże bocheneczki chlebka domowego wypieku.
No i masz..na drugi dzień została raptem połówka chlebka...ale to nic upieczemy następny,bo zaczyna w lodówce pozostawiona ;)
A dzisiaj z kolei na dalszą poprawę nadal parszywych humorów mój syn (przy nieznacznej pomocy siostry swojej) zabrał się za pieczenie ciasteczek.
Przepis podsunęłam mu z książki" 100 nowych ciast siostry Anastazji".
Ciastka betlejemskie:
50 dag.maki pszennej
25 dag.margaryny
3 łyżki pudru
4 żółtka
3/4 szkl. śmietany kwaśnej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy
Zagnieść ciast,schłodzić w lodówce.
Rozwałkować,wykrawać ciasteczka.W tym czasie jak ciasto się schładza ubijamy dwa białka,dodając na koniec 1 szkl. cukru.
Bezą smarujemy ciasteczka i posypujemy wiórkami kokosowymi bądź orzechami mielonymi.
Beza się ładnie na wierzchu podpiecze co w efekcie doda ciasteczku kruchość i wspaniały smak.
Ach jak ja bym chciała tak Was wszystkie osoby które wspieracie mnie w trudnych chwilach poczęstować w realu tymi ciasteczkami !Za zrozumienie,współczucie serdecznie Wam dziękuję !!
Chlebki piękne Ci wyszły! My też kiedyś piekliśmy,ale góra dwa za jednym zamachem i to był błąd.Moja świętej pamięci ciotka piekła chleb na cały tydzień.Ale to były inne czasy...Miałam kota,który się struł najprawdopodobniej trutką na szczury gdzieś na wsi .Gdy go znaleźliśmy już nic nie dało się zrobić.Patrzyłam z bólem jak zdycha i ten widok, i żal za kotem długo, długo mnie prześladował.
OdpowiedzUsuńMniam,wszystko to wygląda przepysznie!!może zamiescisz składniki na ten chlebek?ja też czaasem jakiś robię,a lubię takie sprawdzone przepisy:)
OdpowiedzUsuńEwelino,obiecuję,że następnym razem zamieszczę przepis na chlebek ;)
OdpowiedzUsuńwspaniale że jesteś, chlebki smacznie wyglądają a syn-super ciasteczka zrobił, fajnie ,butelki-bardzo udane,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUleńko bardzo mi przykro z powodu Twojego pieska.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, że sobie popłakujesz. Mi się jeszcze zdarza uronić łezki po piesku, który już z 6 lat nie żyje.
Człowiek się mocno przywiązuje.
Butelki natomiast bardzo mi się podobają :).
Chlebek wygląda bardzo apetycznie, a przepis na ciasteczka chyba wykorzystam na święta :).