Obserwatorzy

...

...

31 marca 2013

Wielkanoc, wielkanoc...


Z okazji Świąt Wielkanocnych:
miłości, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr,
zdrowia, które pozwala przetrwać najgorsze.
Pracy, która pomaga żyć.
Uśmiechów bliskich i nieznajomych, które pozwalają lżej oddychać
szczęścia, które niejednokrotnie ocala nam życie.

Jajeczka- oczywiście mojej roboty wykonane techniką decoupage, a jeśli chodzi o kaczuszki, to także z "naszej własnej hodowli".

22 marca 2013

Zaległe butelki ozdobione i przepis na chlebek

Zasiadam dziś w ten  zimowy poranek (oj tak zima chyba już trochę przegina..) z kubkiem kawy i dwoma kratkami mojej ulubionej czekolady (gorzka malinowa) ,aby pokazać Wam  te moje  butelki ozdobione decoupage ,których  jeszcze nie znacie .
Najwyższa pora to uczynić,bo parę jaj też mam do pokazania,ale te zostawię sobie na wielki tydzień;)
Ale za nim rozpocznę temat znudzonych już butelek pragnę Wam podziękować za słowa uznania,z powodu warsztatów jakie miałam przyjemność poprowadzić.Tak jak wspominałam były też tam moje dwie ciocie,które już złapały (ode mnie ) bakcyla z ozdabianiem i one też pomagały,podpowiadały panią jak i co robić.
Agnieszko , myślę,że bez trudu znajdziesz jakiś kurs decoupage na internecie (ja w ten sposób się uczyłam) ,jak by coś to służę poradę w kwestii wyboru farb itp. (jak coś to  pytaj na e-maila).
***
No to teraz butelki :
Butelka "delikatny róż"



Motyw serewtki w kwiaty w delikatnym kolorze różu,więc i cienie dodane lekko różowe i przy listkach lekko zielone.
Druga butelka to typowo kuchenna :


Nawet dosyć mi sie podoba,w moim zamierzeniu tak właśnie miała wyglądać.
No i tak wyglądaja moje dotychczasowo-ostatnio ozdobione butelki ;)


A Wam,która najbardziej sie podoba ?

A skoro sa butelki i to takie do których jest potrzebny korkociąg...to będzie i korkociąg :))
Posiadałam w moim domu jeden taki ,mocno sfatygowany,taki co to przy gościach strach pokazywac,a co dopiero jakies wino otwierać (dlaczego nie zrobiłam mu zdjęcia,zanim go ozdobiłam ??).No i maz troche wjechał mi na ambicje słowami : "Tyle różnych pierdoł ozdabiasz,a jak bys ten korkąciąg ozdobiła "?
No to się zabrałam za niego (za korkociąg ..oczywiście :))

Rączkę miał drewnianą,więc łatwo poszło..
Prawda,że teraz jest piękny ;))
***
Obiecałam zamieścić przepis na chleb,który piekłam już dwa razy,a pokazywałam dwa posty dalej.
***
Tak jak wspominałam miałam do niego zakwas (a w naszym języku "ciastko') od mojej cioci.Pytałam jej co począć jeśli nie ma się takiego "ciastka" na pierwszy raz?
Należy więc postąpić tak:
-ok.1/3 szkl.mąki żytniej
-niewielka ilość letniej  wody (tak żeby rozprowadzić zaczyn)
-odrobina drożdży
To wszystko rozmieszać,zostawić do wyrośnięcia,potem włożyć do lodówki (można zostawić na kilka dni ) 

CHLEB NA ZAKWASIE.

Mamy więc juz nasze "ciastko" potrzebne do wypieku chleba.
Przygotowujemy więc zaczyn na chleb:
-1 1/2 szkl. mąki żytniej
-wspomniane "ciastko"
-ok.2 szkl. letniej wody
To wszystko mieszamy do połączenia i zostawiamy pod przykryciem na min.3 godziny.

Mieszamy w dużej misce:
1.30.mąki pszennej (np. Dalachowskiej)
1-1 1/2 mąki żurkowej (lub żytniej razowej)
ziarna do wyboru (słonecznik,len,otręby pszenne)

PONADTO:
1/4 paczuszki 10dag.drożdży
3 łyżeczki soli
woda ( w ilości sama nie wie jakiej,żeby ciasto było nie za rzadkie,nie za gęste)

Po upływie czasu jaki był dany zaczynie na wyrośnięcie rozpuszczamy drożdże w ok.1 szkl.letniej wody.Rozpuszczamy sól w ok.1 szkl.letniej wody.Wszystko łączymy ze sobą (zaczynka,mąkę z ziarnami ,drożdże z woda i wodę z solą).Wyrabiamy (można drewniana łyżką) w miarę potrzeby dolewając letnią wodę.Gdy ciasto wymieszane pozostawiamy do wyrośnięcia (tak ok.1 godz)
Dwie wąskie dosyć długie blaszki (ja biorę trzy mniejsze) smarujemy smalcem,wysypujemy bułką tartą.
Wyrośnięte ciasto przełożyć do blaszek( WAŻNE- zostawiamy jakieś 4 łyżki ciasta na zaczynkę do kolejnego chleba,wkładamy to 'ciastko" do pojemniczka np.po margarynie i czeka w lodówce na kolejne piczenie chleba) .
Cisto w foremkach wyrównać łyżką zamoczoną w wodzie lub ręką.Smarujemy wodą lub olejem.Można posypać na wierzchu  ziarnami.Przykryć blaszki woreczkiem foliowym (żeby nie wyschły) i znowu zostawić do wyrośnięcia.
Piekarnik rozgrzewamy do 250 stopni.
Gdy chlebek jest wyrośnięty zmniejszamy temp.do 200 stopni i wkładamy chleb.Piecze się ok. 50 min.
Po upieczeniu na chwilę zostawiamy w piekarniku,a potem wyciągamy od razu z blaszki na ruszt w piekarnika.
Musi stygnąc ok.1 godz. i dopiero można go kroić.

Nie jestem ekspertem w pieczeniu chleba (dopiero zaczynam) ,mam problem z tym,że pęka podczas pieczenia,ale mam nadzieje,że z czasem dojdę do tego jak postępować,żeby to zmienić.

Jeśli ktoś upiecze ten chlebek z tego przepisu,będę rada,gdy się podzieli ze mną swoimi doznaniami.Nam wszystkim smakuje,nawet mój mąż ochoczo jadł (a muszę przyznać,że on jest największym "pieskiem francuskim" jakiego spotkałam ;)
***
Ale mi się dłuuugi ten post zrobił !
Już kończę,kawa wypita,pora wracać do obowiązków .
Do następnego razu...czekajcie na "jajeczkowy post" ;))

18 marca 2013

Działo się..

...i zanosi ,że w przyszłości też się będzie działo.
Bo to dopiero początek...a mowa będzie dziś o pierwszych warsztatach jakie w ramach zajęć z Akademii Osób Aktywnych zostały zorganizowane w naszym gminnym mieście.
Wszystko by było na luzie gdyby nie to,że to właśnie ja zostałam poproszona o prowadzenie tych zajęć.A tematem było:

Ozdabianie metodą decoupage,krok po kroku.
Nie powiem stresowałam się trochę,ale jakoś poszło..
Na początku oczywiście musiałam przygotować temat przewodni tego spotkania czyli jajeczka.
Musiałam część jajek pomalować,żeby panie (a zaszczyciło nas swoim przybyciem 15 osób) od raz przystąpiły do ozdabiania,bo wiadomo,że w ciągu 2-3 godzin nie zdąży się pomalować 3 razy jajeczka,ozdobić go i polakierować.


 Oto przygotowane jajka do ozdabiania (za pracownię pod nie obecność mamy posłużyła mi  jej kuchnia )
A teraz parę zdjęć z warsztatów :


Muszę przyznać,że zainteresowanie ta technika ozdabiania było ogromne ;))
Co mnie bardzo ucieszyło.Mam więc nadzieje,że zaraziłam decoupage kolejne ozdoby ( bo nie wspominałam jeszcze ,że zaraziłam już moje dwie ciocie ;))

Produkcja jajeczek ruszyła pełną parą,kto zdarzył polakierować dwa razy zabrał je ze sobą do domu.


Reszta została do następnego spotkania.
A następnym razem mam w planach pokazać na czym polega przecierka,klejenie motywu za pomocą żelazka i cieniowanie.
No to teraz chyba pójdzie mi z górki.
Nie żałuję ,że zdecydowałam się na przewodniczenie tym warsztatom ;))
***
Następnym razem już na pewno zamieszczę przepis na chleb i...dalsze moje prace decu będą ;))
***
Trzymajcie się kochane ciepło w ten ZIMOWY CZAS !




12 marca 2013

Aby mniej myśleć,więcej robię..


Minął dokładnie tydzień jak nie ma z nami mojego psiaka..
Wciąż jednak nie ma dnia,nie ma godziny,żebym nie myślała o nim,żebym w myślach go nie wspominała.Moja pierwsza myśl rano po przebudzeniu to ..rozczarowanie,smutek,że nie przywita mnie jego radosne poszczekiwanie,merdanie ogonem.Tyle radości to psisko mi dawało :((
Doszłam do wniosku,że muszę wpaść w wir zajęć domowych ,żeby nie myśleć intensywnie o nim , bo kończy się to tylko za każdym razem płaczem...
Tak więc zabrałam się z rozmachu dalszym ozdabianiem decoupage.
I są to nadal butelki...

Tym razem w wyborze serwetek kierowałam się tym,że po prostu chciałam daną serwetkę wykorzystać,bo mi się podobała ;)
Tak więc powstała makowa butelka,a potem..


..taka  z naklejonym motywem na całej dolnej powierzchni butelki.
***
A teraz zmiana tematu na ..."prosto z pieca "

Jakiś czas temu dostałam od ciotki przepis na chleb i została na dodatek zaopatrzona w 
zakwas (zdjęcie z netu )


Chodził ten chlebek za mną od tygodnia,ale po tym ja zaopatrzyłam się w potrzebne mąki itp. wczoraj właśnie przystąpiłam do zarabiani,wyrabiania i pieczenia chlebka ;)
No i mamy oto trzy nie za duże bocheneczki chlebka domowego wypieku.


 Wyciągnięte prosto z pieca i czekają (co najmniej godzinę) do ostygnięcia i degustacji.A muszę przyznać,że wszyscy nie mogli się doczekać,aby skosztować ;)


 No i masz..na drugi dzień została raptem połówka chlebka...ale to nic upieczemy następny,bo zaczyna w lodówce pozostawiona ;) 

A dzisiaj z kolei na dalszą poprawę nadal parszywych humorów mój  syn (przy nieznacznej pomocy siostry swojej) zabrał się za pieczenie ciasteczek.
Przepis podsunęłam mu z książki" 100 nowych ciast siostry Anastazji".

Ciastka betlejemskie:
50 dag.maki pszennej
25 dag.margaryny
3 łyżki pudru
4 żółtka
3/4 szkl. śmietany kwaśnej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy

Zagnieść ciast,schłodzić w lodówce.
Rozwałkować,wykrawać ciasteczka.W tym czasie jak ciasto się schładza ubijamy dwa białka,dodając na koniec 1 szkl. cukru.
Bezą smarujemy ciasteczka i posypujemy wiórkami kokosowymi bądź orzechami mielonymi.
Beza się ładnie na wierzchu podpiecze co w efekcie doda ciasteczku kruchość i wspaniały smak.


Ach jak ja bym chciała tak Was wszystkie osoby które wspieracie mnie w trudnych chwilach poczęstować w realu tymi ciasteczkami !Za zrozumienie,współczucie serdecznie Wam dziękuję !!

6 marca 2013

:((

PO CO KOCHAĆ ??...KOCHAĆ MOCNO,A POTEM CIERPIEĆ Z POWODU STRATY...ROZSTANIA ???!!

Nigdy Cię nie zapomnę.Byłeś taki mądry,kochany,wspaniały !
Czy mało mam trosk,zmartwień i teraz JESZCZE TO ??!

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Free background from VintageMadeForYou